niedziela, 6 maja 2012

Alone in the network


Zaczynam tego bloga ponieważ mam wiele tajemnic z, którymi nie mogę się podzielić z przyjaciółmi.
Zakochałem się w dziewczynie z internetu.. Miłość z internetu to jak wbić sobie nóż w plecy.
 
    Zaczęło się od poznania na głupiej stronce odpowie tak dla żartów /nie swoje zdjęcie/.
    Zabawa trwała długo..aż nie spodobała mi się dziewczyna. Słodka buzia i tyle...
    Zaczęliśmy ze sobą pisać, a ja coraz bardziej zacząłem pogłębiać się w moich uczuciach do niej.
    Czy wszystkie osoby z internetu wydają się nam wprost idealne?
    Minął około miesiąc, a w moich myślach było tylko imię tej dziewczyny...
    Wiedziałem o niej praktycznie wszystko, a ona o mnie niewiele.
    Jak się spodziewacie nie przyznałem się do swojego prawdziwego ja.
    Oczywiscie chodzi tylko o zdjęcie...
    Nie wiem czemu jej nie powiedziałem...zaszło za daleko.
    Zakochałem się! Tak...w dziewczynie z internetu.
    Lecz ona dowiedziała się, że skłamałem.
    To była chwila, a wydawało mi się, że straciłem wszystko.
    Wszelkie przeprosiny i wyjaśnienia jednak były skuteczne.
    Żałuję...bo może na tamtym etapie powinno się zakończyć...?
    Pokazałem jej swoje zdjęcie i wtedy pierwszy raz powiedziałem dziewczynie, że ją kocham.
    To nie były zwykłe słowa...miałem 14 lat / czy tam nawet 15. Wiec możliwe było, że moje
    uczucia nie były aż tak duże, albo nie wiedziałem co to miłość. Tym bardziej byłem tą dziewczyną
    oślepiony.


W tym, krótkim poście zaczyna się cała krzywda...będę tutaj codziennie i codziennie będę sobie przypominał o dziewczynie, która mimo zerwania 9 miesięcy temu jest powodem moich smutków, zazdrości i chwilowych zapaści...




A.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz