sobota, 12 maja 2012

Your name in my heart

Wszystko było w porządku...lecz nie długo.
Zaczęła się długa, męcząca choroba...nowotwór i choroba serca. 
Do dzisiaj dziwię się, że żyję. Byłem w szpitalu około 6 msc, ale to nie zmieniło naszych relacji.
Pisaliśmy dzień w dzień, a ja nadal czułem pragnienie rozmowy.
Pamiętasz jak pisaliśmy? Na pewno...
Byłem sam. Rodzice odwiedzali mnie do czasu gdy leżałem w Manchesterze.
Wszystko się skończyło po przeniesieniu do Portugalii.
Nie wiem po co ten cały cyrk. Niby miało pomóc.
Uśmiechnięty ja pół dnia przy telefonie..dawało mi do zrozumienia, że jest ktoś kto o mnie myśli.
Czułem, że przy mnie jesteś.
Twoje imię było wyryte w moim sercu.
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz